Potem przychodzi jednak
otrzeźwienie i zawód: „Oni też nie znają odpowiedzi, też nie
wiedzą jak sobie z tym radzić, jak żyć...”. Zatem nikt nie wie,
nikt nie znalazł odpowiedzi. Okazuje jednak, że pewien sukces
został już osiągnięty: zaczynam zdawać sobie sprawę z tego jak
działa mój organizm, jakimi prawami rządzą się moje emocje i
zachowanie. Ta samoświadomość jest ogromnym sukcesem, pierwszy
krokiem na drodze ku znalezieniu odpowiedzi na dręczące mnie
pytanie. Choć tak naprawdę nie ono jest wcale najważniejsze.
Najważniejsze to zrozumieć siebie, zaakceptować swoją naturę i
postarać się ją „oswoić”. Trzeba poznać schematy swoich
zachować, tory myślenia, nauczyć rozpoznawać sytuacje, gdy
nadwrażliwość bierze górę, uczyć samego siebie większego
dystansu. Nikt za nas tego nie zrobi, nikt nie nauczy, nikt nie
wyjaśni. Jedyne co to możemy zrobić, to korzystać ze wskazówek,
jakie daje nam życie, wyciągać wnioski i krok po kroku stawać się
mądrzejszymi.
Ja zrobiłem pierwszy, maleńki krok, zaczynam trudny proces analizy samego siebie. Jeśli jesteś „nadwrażliwcem” i właśnie czytasz te słowa, to znaczy, że też ten krok zrobiłeś. Czas by uczynić następny. Kiedy? Jak duży? Czy za chwilę nie robię dwóch kroków tył? Tego nie wiem, ale przynajmniej mam świadomość tego co się we mnie dzieje i chcę coś z tym zrobić. A to już coś.
Ja zrobiłem pierwszy, maleńki krok, zaczynam trudny proces analizy samego siebie. Jeśli jesteś „nadwrażliwcem” i właśnie czytasz te słowa, to znaczy, że też ten krok zrobiłeś. Czas by uczynić następny. Kiedy? Jak duży? Czy za chwilę nie robię dwóch kroków tył? Tego nie wiem, ale przynajmniej mam świadomość tego co się we mnie dzieje i chcę coś z tym zrobić. A to już coś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz